sobota, 12 listopada 2016

Uwielbienie w przeciwnościach


Przeciwności i trudy życiowe kojarzą nam się ze smutkiem, przygnębieniem, depresją. Uwielbienie natomiast utożsamiamy z radością, entuzjazmem, podniesionymi na modlitwie rękoma i poczuciem szczęścia. Czy można zestawiać ze sobą te dwa stany przeżywania, które wydają się wzajemnie wykluczać? 

A jeśli przyjmiemy, że mamy do czynienia z pewnym ideałem, to zapewne uznajemy go za piękny, ale niemożliwy do osiągnięcia. Poszukajmy odpowiedzi na rodzące się pytania. 




Uwielbienie

Modlitwa uwielbienia ukierunkowana jest na Boga, stawia człowieka wobec tajemnicy bóstwa. Odsłania rzeczywistość, którą w języku biblijnym nazywa się „chwałą Boga”. Wyraża ona nieskończoną doskonałość Jedynego Boga w Trójcy Osób oraz ukazuje Pełnię Świętości, Mocy i Majestatu. Stworzony świat jest objawieniem chwały Bożej, swym istnieniem wielbi swego Stwórcę (Ps 19,1-5). Człowiek natomiast będąc „koroną stworzenia” został stworzony na obraz i podobieństwo Boże. W ten sposób jego powołaniem stało się uczestnictwo w chwale Bożej. Słusznie więc zauważa św. Ignacy, że głównym celem człowieka jest wielbienie Boga.

Kiedy opadnie zasłona doczesności, ujrzymy Boga twarzą w twarz. Olśnieni zostaniemy Jego Majestatem, zachwyceni Jego Świętością i oczarowani Jego Niewypowiedzianą Miłością. Wieczność będzie nieustannym odkrywaniem „jak wspaniały jest nasz Pan”. Doświadczenie to będzie rodziło zachwyt i adorację. Wraz z niezliczoną rzeszą aniołów i świętych będziemy w doskonały sposób wielbili Boga śpiewając hymny i pieśni pochwalne (por Ap 7,12). Poznawanie Boga w niebie będzie rozpalało nasze serca miłością, a to znajdzie wyraz w uwielbieniu Tego, który jest godzien „odebrać chwałę, cześć i moc” (Ap 4,11).

Przeżywanie nieba rozpoczyna się na ziemi. Już tutaj mamy odkrywać Boga: w Jego Słowie, w sakramentach, znajdować Go w przyrodzie, w spotkanych ludziach czy w codziennych wydarzeniach.
Obowiązki i tempo życia sprawiają, że szybko zapomina się, iż wszystko, co w jakiejkolwiek formie czynimy, powinno być na chwałę Boga. Każdy dzień dla nas, chrześcijan, powinien być postrzegany nie tylko w kategoriach wykonywanych zajęć, ich wydajności i naszej przydatności. Codzienność dla każdego jest czasem zbliżenia do Boga i szansą nawiązania kontaktu. Relacja pogłębia się, gdy coraz lepiej poznajemy drugą osobę. Poznawanie natomiast prowadzi do odkrywania dobra, które zawsze dotyka serca. Jeśli tą osobą jest Bóg, to Jego cechy będą w nas budziły podziw i zachwyt, co z kolei w naturalny sposób prowadzi do oddania czci i chwały.


Trudna codzienność

Wieczorna refleksja nad minionym dniem, rozważanie Pisma Świętego i adoracja pozwalają trwać w postawie uwielbienia. Problem pojawia się najczęściej wtedy, gdy zaniedbujemy wspomniane praktyki lub kiedy pojawiają się trudne sytuacje lub wydarzenia. Bolesnym doświadczeniom zazwyczaj towarzyszą przykre uczucia, które stają się dodatkowym ciężarem do udźwignięcia. W takich momentach człowiek ma tendencję do skupiania się na problemie i tym samym jego pole widzenia gwałtownie się zawęża. Wywołuje to zazwyczaj smutek powodujący zniechęcenie, które odbiera chęć do działania, a nierzadko i do życia. W konsekwencji utrudzony człowiek, wpatrzony tylko w przeżywaną sytuację, nie dostrzega Boga. Jeśli nawet zwraca się do Niego, to zazwyczaj błaga o pomoc, z większą lub mniejszą wiarą w boską interwencję.

Trudne doświadczenia są niejednokrotnie próbą naszej wiary oraz szkołą, w której uczymy się dojrzałej miłości. Trzeba nam wtedy ćwiczyć się w skupianiu się na Bogu, w przenoszeniu uwagi z problemu na Niego. Potrzebne jest odkrywanie ważnej prawdy: Bóg jest przy mnie zawsze, On jak słońce jest dla mnie, nawet gdy chmury życiowe sprawiają, że nie potrafię Go dostrzec. Dlatego Hiob mógł powiedzieć: „Dał Pan i zabrał Pan. Niech będzie imię Pańskie błogosławione„ (Hi 1,21). W tak trudnych wydarzeniach był zwrócony ku Bogu; gdyby „kontemplował” lawinę nieszczęść, które dotknęły go, wpadłby w rozpacz. Hiob nie rozumiał sytuacji, w jakich się znajdował, ale wierzył, że Bóg jest dobry, więc wywyższał Jego Imię.

W podobnych chwilach jesteśmy zaproszeni do uczynienia kolejnego kroku, do odkrywania, że Bóg jest niezmienny. Jego wszystkie cechy i przymioty podziwiane w chwilach pomyślności nie zniknęły. On nadal jest: wspaniały, cudowny, kochający. Bóg nie zmienił się! Zmienił się natomiast obiekt naszej uwagi! Pan Bóg zawsze bez względu na okoliczności naszego życia lub wydarzenia w świecie jest ciągle ten sam. Wszystko przemija, lecz On zawsze pozostaje niezmienny w swej: mocy, potędze, miłości i miłosierdziu. To jedyna osoba, która jest godna, by Jej oddać wszystko; aby Jej poświęcić siebie i to, co uważamy za swą własność. Jedyny Pan, któremu warto służyć. Jedyna Miłość, której warto oddać swoje ludzkie serce. Piękno Najwyższe, które jest w stanie zachwycić i zauroczyć. Tylko On jest godzien najwyższej chwały!

Słusznie więc Tobiasz, udzielając życiowych rad swemu synowi, powiedział: „W każdej chwili uwielbiaj Pana Boga” (Tb 4,19). Paweł natomiast z Sylasem, wychłostani, zakuci w dyby, przebywając w więzieniu „modlili się, śpiewając hymny Bogu” (Dz 16,25). Dla nich Jezus był najważniejszy, zawsze na pierwszym miejscu; Jemu jako Panu była oddana każda sytuacja ich życia. W trudnych chwilach człowiek zadaje pytanie: Dlaczego? I często, nie odnajdując zadowalającej odpowiedzi, zatrzymuje się w rozwoju duchowym. Pomocą w takich momentach mogą być słowa Pisma Świętego: „Bóg z tymi, którzy Go miłują, współdziała we wszystkim dla ich dobra” (Rz 8,28). Zdanie to ukierunkowuje nasze myślenie. Św. Paweł przekonuje, iż Bóg w Swej niepojętej miłości pragnie „użyć” wszystkich środków, by uczynić nas szczęśliwymi. Nawet sytuacje, z moralnego punktu widzenia złe, wykorzystuje dla naszego rozwoju. Inaczej mówiąc, zło, które nas dotyka w życiu, zostaje z Woli Bożej wprzęgnięte w służbę dobra człowieka. Jeśli chrześcijanin zrozumie ten zamysł, to zacznie podejmować modlitwę uwielbienia także w bolesnych doświadczeniach.

Uwielbienie w przeciwnościach nie jest skoncentrowane na trudzie lub doświadczanym złu, lecz na Bogu, na dobrym owocu jaki wyrósł w czasie życiowej burzy, dzięki łasce Bożej. Przykładem niech będzie tekst z księgi Barucha napisany w czasach niewoli babilońskiej: „boś Ty Pan i Bóg nasz, przeto chwalić Cię będziemy, Panie! Dlatego bowiem dałeś bojaźń Twą sercom naszym, abyśmy wzywali Imienia Twego i żebyśmy Cię chwalili na wygnaniu naszym, ponieważ odwracamy od serc naszych wszelką niegodziwość przodków” (Ba 3,6-7). Izraelici, przebywając w niewoli, wielbią Boga gdyż: On jest ich Panem i Bogiem oraz widzą przemianę swych serc, jaka dokonała się dzięki Bogu, w czasie pobytu na obczyźnie.

Uwielbienie wyrażone może być nie tylko w słowach. Cierpliwość i pogoda ducha, zwłaszcza w trudnych doświadczeniach, będą wyrazem zaufania Bogu. Postawa ta jest uznaniem pierwszeństwa Jezusa przed zdrowiem, powodzeniem, opinią ludzką … Zachowanie takie ukazuje istotę modlitwy chwały: uznanie za Najwyższą Wartość; wywyższenie Osoby, która jest godna czci i miłości. Postawę uwielbienia kształtuje w nas Duch Święty. Serafin z Sarowa, święty naszych prawosławnych braci, powiedział: „Wszystko, czego dotyka Duch Święty, obraca się w radość”. Przecież to On jest nam dany, aby ukazywać prawdziwe Oblicze Jezusa, zwłaszcza w przeciwnościach życiowych, kiedy wydaje się ono niewidoczne lub ulega zniekształceniu. Duch Święty, pomagając odkrywać Jezusa, wzbudza w nas radość. A czymże jest uwielbienie, jak nie zachwytem nad Pięknem, Miłością i Wspaniałością Boga?

Zwłaszcza w ciemnych dniach naszego życia, przyzywajmy Światła, jakim jest Duch Święty. Niech On rozświetla wszelkie mroki, aby nas uzdolnić do ujrzenia Jezusa, który zawsze jest z nami i dla nas. Niech Duch Prawdy ukazuje nam różne przymioty Boga, które nie ulegają zmianom, a są godne podziwu. Podziw i zachwyt niech wyrażają się w uwielbieniu bez względu na okoliczności życia. Chwała Panu zawsze i wszędzie!


  • Propozycja cytatów do medytacji:
Kiedyśmy szli na miejsce modlitwy, zabiegła nam drogę jakaś niewolnica, opętana przez ducha, który wróżył. Przynosiła ona duży dochód swym panom. Ona to, biegnąc za Pawłem i za nami wołała: Ci ludzie są sługami Boga Najwyższego, oni wam głoszą drogę zbawienia. Czyniła to przez wiele dni, aż Paweł mając dość tego, odwrócił się i powiedział do ducha: Rozkazuję ci w imię Jezusa Chrystusa, abyś z niej wyszedł. I w tejże chwili wyszedł. Gdy panowie jej spostrzegli, że przepadła nadzieja ich zysku, pochwycili Pawła i Sylasa, zawlekli na rynek przed władzę, stawili przed pretorami i powiedzieli: Ci ludzie sieją niepokój w naszym mieście. Są Żydami i głoszą obyczaje, których my, Rzymianie, nie możemy przyjmować ani stosować się do nich. Zbiegł się tłum przeciwko nim, a pretorzy kazali zedrzeć z nich szaty i siec ich rózgami. Po wymierzeniu wielu razów wtrącili ich do więzienia, przykazując strażnikowi, aby ich dobrze pilnował. Otrzymawszy taki rozkaz, wtrącił ich do wewnętrznego lochu i dla bezpieczeństwa zakuł im nogi w dyby. O północy Paweł i Sylas modlili się, śpiewając hymny Bogu. A więźniowie im się przysłuchiwali. Nagle powstało silne trzęsienie ziemi, tak że zachwiały się fundamenty więzienia. Natychmiast otwarły się wszystkie drzwi i ze wszystkich opadły kajdany. (Dz 16, 16-26)


Pewnego dnia, gdy synowie i córki jedli i pili w domu najstarszego brata, przyszedł posłaniec do Hioba i rzekł: Woły orały, a oślice pasły się tuż obok. Wtem napadli Sabejczycy, porwali je, a sługi mieczem pozabijali, ja sam uszedłem, by ci o tym donieść. Gdy ten jeszcze mówił, przyszedł inny i rzekł: Ogień Boży spadł z nieba, zapłonął wśród owiec oraz sług i pochłonął ich. Ja sam uszedłem, by ci o tym donieść. Gdy ten jeszcze mówił, przyszedł inny i rzekł: Chaldejczycy zstąpili z trzema oddziałami, napadli na wielbłądy, a sługi ostrzem miecza zabili. Ja sam uszedłem, by ci o tym donieść. Gdy ten jeszcze mówił, przyszedł inny i rzekł: Twoi synowie i córki jedli i pili wino w domu najstarszego brata. Wtem powiał szalony wicher z pustyni, poruszył czterema węgłami domu, zawalił go na dzieci, tak iż poumierały. Ja sam uszedłem, by ci o tym donieść. Hiob wstał, rozdarł swe szaty, ogolił głowę, upadł na ziemię, oddał pokłon i rzekł: Nagi wyszedłem z łona matki i nagi tam wrócę. Dał Pan i zabrał Pan. Niech będzie imię Pańskie błogosławione! (Hi 1, 13-21)




Ida Niemirowska
Tekst ukazał się w „Zeszytach Odnowy w Duchu Świętym” nr 1/2012

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz